Moją uwagę przyciągały głównie stoiska z półfabrykatami a także te z ręcznie robioną biżuterią. Muszę przyznać że było ich sporo ale miałam wrażenie że najwięcej było bursztynu. Był po prostu wszędzie i tworzył niesamowitą atmosferę rodem z bursztynowej komnaty. Dla mnie giełda była jak najbardziej pozytywnym wydarzeniem. zdobyłam kilka skarbów które będę sukcesywnie ubierać w koraliki i sutasz.
Chciałam zrobić więcej zdjęć, ale w końcu tak się wciągnęłam w poszukiwania kamyków, że zapomniałam zupełnie o fotografowaniu.
Spotkałam wiele wspaniałych i sympatycznych osób jednymi z nich były panie z e-tutorial, które serdecznie pozdrawiam. Bardzo miło nam się rozmawiało.
A to kilka z moich zdobyczy. Oczywiście nie wszystko ale te kamienie najpewniej zatrzymam dla siebie. Zdobyłam kilka plasterków agatu. Laspis lazuli, które były moim marzeniem oraz kilka labradorytów w których po prostu się zakochałam. Zdjęcia niestety nie oddają ich uroku i ognia.
Okazuje się że kamieniami z którymi najbardziej lubię pracować są onyksy. Ta błyszcząca czerń daje praktycznie nieograniczone możliwości dlatego kupiłam ich kilka...naście.
mogłabym w nieskończoność wymieniać zalety każdego z kamyków jestem nimi zauroczona i najchętniej oglądałabym je godzinami ;-)
A wy byłyście kiedyś na takiej giełdzie? Jako wystawcy czy klienci? Zdobyłyście coś wyjątkowego?
Szykuję dla was coś nowego, niestety nie wiem jeszcze jak długo mi się zejdzie, ale w międzyczasie może powstaną jakieś szczypiorki.
Wybaczcie, że ostatnio trochę zaniedbałam odwiedzanie waszych blogów i komentowanie ale odrobinę wciągnął mnie real. Postaram się nadrobić wszystko w najbliższym czasie. Pozdrawiam serdecznie.